środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 7


Nathan 

Przy łóżku Patrici klęczałem dosyć krótko, ponieważ postanowiłem usiąść obok niej. Kiedy pogrążyłem się w rozpaczy nie mogłem wytrzymać, a więc postanowiłem ją przytulić, tak ostatni raz. Gdy przytuliłem się do dziewczyny usłyszałem ledwo co bijące serce. 
Natychmiastowo zacząłem ją reanimować, a przy tym krzycząc, że ona jeszcze żyje. Żaden lekarz  nie przyszedł, bo wiedzieli, że ona już nie żyje. Jednak ja nie dawałem za wygraną i krzyczałem :
- Zaraz się przekonacie, że ona nadal żyje!
Gdy chłopcy usłyszeli moje słowa od razu przybiegli do sali. Nie zwracałem nawet na nich uwagi, bo za bardzo byłem skoncentrowany na reanimowaniu Patrici.
Po chwili na kardiomonitorze pojawił się puls, ale nie przestawałem jej reanimować.W ułamku sekundy obok mnie znaleźli się chyba wszyscy lekarze i nie dowierzali, czego właśnie dokonałem.
Ponownie z sali wyprosiła nas pielęgniarka, ale wtedy sam wybiegłem z tej sali i zacząłem tańczyć ze szczęścia. Wszyscy podbiegli do mnie i zaczęli mnie przytulać. Jednak brakowało przy mnie jeden, a raczej dwóch osób... Nie było przy mnie Alex'a i Patrici. Jednakże w tym momencie Alex'a miałem głęboko w poważaniu, ponieważ jego humorki coraz bardziej działają mi na nerwach. Otóż to, jego największym talentem jest granie na czyiś nerwach. Moglibyśmy wspierać się nawzajem w tej ciężkiej sytuacji, ale nie, bo Jaśnie Pan się obraził.
Z sali wyszło już chyba pięć pielęgniarek, ale żadna nie była tak łaskawa, aby poinformować nas o stanie Patrici. Myślałem, że zaraz wyjdę z siebie, ale udało mi się nad sobą zapanować...
Wszyscy usiedli na krzesłach, ale ja postanowiłem siedzieć tuż przy samej sali, czyli na podłodze xD.


Alex 

Wszyscy teraz uważają, że jestem najgorszy, bo zwyzywałem Nathan'a. No tak przecież gwieździe można wybaczyć wszystko. Dopiero teraz zastanawiam się czy jest on moim prawdziwym przyjacielem. To przez niego tutaj znalazła się moja siostra, ale nie no przecież to nie jego wina. Powiem tak : ' Taki wkurwiony to ja jeszcze nigdy nie byłem '. 
Miałem tego wszystkiego dosyć i postanowiłem wyjść na dwór zapalić. Dwa miesiące temu rzuciłem palenie, ale teraz palę tylko wtedy gdy jest mi ciężko.Każdy myśli sobie " Boże on pali, będzie miał raka płuc. " Jak im odpowiadam " Nie palę nałogowo, ale to mnie uspokaja. " To wtedy słyszę " Tak to cię uzależniło, a nie uspokaja. " No i weźcie tutaj z takimi ludźmi żyjcie. 
Gdy odpaliłem zapalniczkę wahałem się nad tym czy jednak warto podpalić papierosa.
Kiedy moje myśli były daleko od rzeczywistości byłem w błogim  stanie, bo oderwałem myśli od Nathana i Patrici. Jednak po chwili oberwałem od kogoś po głowie. Tą tajemniczą osóbką była Jessica, a obok niej stałą Caroline. Chwilę byłem zły na Jess, ale od razu mi przeszło. Nie umiem się długo na nią gniewać...
- Co ty chciałeś zrobić ?! - Jess na mnie krzyknęła xD.
- Co ja znowu robię ? - wywróciłem oczami ...
- Chciałeś zapalić! Obiecałeś mi, że już nigdy tego nie zrobisz! 
- Przepraszam, ale to było silniejsze ode mnie. - Momentalnie przytuliłem ją do siebie i rozpłakałem się. Gdy Jess zobaczyła, ze płaczę domyśliła się o co chodzi...
- Boże, czy stało się to o czym teraz właśnie pomyślałam ?!
- A o czym pomyślałaś ? 
- Czy no, Patricia odeszła w stronę światła ? - Po chwili oczy dziewczyny wypełniły się łzami.
- Powiem tak. Przez około 3 minuty nie żyła, ale Nathan od razu wbiegł do jej sali i gdy się do niej przytulił usłyszał ledwo co bijące serce. Zaczął ją reanimować i jej puls z sekundy na sekundę wzrastał. Teraz jej stanem zajmują się lekarze i nic nie wiadomo co z nią...
- O boże jak dobrze słyszeć takie wiadomości. Mój brat jest genialny. - Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech.
- Czy on taki genialny jest to ja nie powiem! - warknąłem na Jess, a nie miałem zwyczaju na nią podnosić głosu...
- Wiecie co, ja wam nie będę przeszkadzała, lepiej pójdę i może czegoś dowiem się o Patrici... - wtrąciła Caroline.
- Co masz na myśli, że nie jest genialny ?! - Chyba Jess z deczka się oburzyła...
- A no tak, bo gwiazda musi być perfekcyjna. No właśnie Musi, a nie koniecznie nią jest!
- Co cię dzisiaj ugryzło ?! To on uratował twojej siostrze życie!
- Może i uratował, ale to przez tego idiotę ona się tutaj znalazła!
- Wiesz mam cię już dosyć! Jak ochłoniesz to daj znać, ale nie wiem czy wtedy ja będę miała ochotę z tobą gadać! - Jess odwróciła się na pięcie i skierowała się w stronę wejścia do szpitala. 
Ouch, już mam dosyć tych wszystkich ludzi!


Nathan 

Pod salą czekaliśmy godzinę, nawet po 20 minut pod salę łaskawie przyszedł Książę Alex. Rozmawiał on tylko z moją mamą, Caroline, Nunu i Kels. Chłopaki nawet nie chcieli z nim gadać, bo wiedzieli, że może z tego wyniknąć awantura.
Po godzinnym oczekiwaniu z sali wyszedł lekarz, który zawołał Alexa. Też chciałem się czegoś dowiedzieć, ale powiedział, ze informuje tylko rodzinę. Tym razem chciał podejść do niego Tom, ale odsunąłem go na bok i powiedziałem, że to nie ma sensu...

_____________________________________________________________________________________

I jest rozdział 7 ^^. Mam nadzieję, że się wam podoba. :)
Jednak martwi mnie to, że nikt nie komentuje rozdziałów, a widzę, że liczba wyświetleń bloga rośnie...

1 komentarz:

  1. ONA ŻYJE!!! :D JEEEEJ! :D NATHAN BOHATER ^^
    Alex jest głupi .____. Nie lubie go XD
    A mówiłaś mi, że Patty nie odżyje... KŁAMCA! XD ONA ŻYJE, NATH ŻYJE, ONA ŻYJE... Chyba wiesz co mam na myśli XD
    Chczem już nexcika :3 Weny, bejbeee ^^

    OdpowiedzUsuń