niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 10

Patricia

Kiedy tylko usłyszałam głos Alex' a coś podpowiadało mi, że muszę do niego podbiec i przytulić go. Tak jak nakazał mi rozum, tak też zrobiłam.
Gdy przytuliłam brata wszystko momentalnie powróciło do mojej głowy. Nawet najmniejsze drobnostki sobie przypomniałam, a to dzięki Nathan' owi i Alex' owi.
- Czemu tak na mnie patrzysz ? - Alex chyba zdziwił się moim zachowaniem O.o
- Czy to takie dziwne, że przytulam swojego brata ? - Odpowiedziałam rozbawiona.
- Chwila, chwila. Powoli... Czy ty mnie nazwałaś bratem ? - Oczy Alex' przybrały kształt pięciozłotówek.
- To chyba normalne, że jak jesteśmy rodzeństwem to ty jesteś moim bratem, a ja twoją siostrą. Chyba, aż tyle od mojego wypadku się nie zmieniło.
- O Mój Boże! Ty wszystko pamiętasz ? - Momentalnie Nathan podbiegł do mnie, a Alex w tym czasie próbował usiąść.
- Dzięki wam wszystko pamiętam. - Jedną dłonią złapałam Nathan' a za policzek, a Alex' a drugą dłonią także za policzek ( zrobiłam m takie puci puci jak robią babcie XD ). - A ty masz nie kombinować ze wstawaniem. Jak zobaczę, że wstajesz to osobiście przykuję cię do tego łóżka, rozumiano ?
- Tak jest szefowo. - Alex zasalutował mi XD.
- No ja mam nadzieję! - Dałam bratu całusa w polik. - Natomiast ty mój drogi pójdziesz ze mną. - Złapałam Nathan' a za rękę i wyprowadziłam z sali.
Kiedy wyszliśmy z sali napotkaliśmy na drodze lekarza, który nie był zbytnio szczęśliwy iż weszliśmy do sali pooperacyjnej, w której leży Alex. Doktorzyna poszedł swoją drogą, a ja poprosiłam Nath' a, aby zaprowadził mnie do telefonu stacjonarnego, który powinien być gdzieś w szpitalu. Chłopak protestował, ponieważ nie chciało mu się nigdzie chodzić. Wcale mu się nie dziwię, bo jest wykończony tymi wszystkimi sytuacjami. Martwię się o niego, bo ciągle troszczy się o mnie i chyba o Alex' a. O mnie na pewno się martwi, bo sama to po nim widzę, jednak gdyby nie martwił się o mojego brata to nie byłoby go w szpitalu. Podobno kazała mu tutaj przyjechać Jessica, ale gdyby nie chciał to tak czy siak by nie przyjechał.
- Idziesz ze mną w poszukiwaniu telefonu czy mam iść sama ?
- Mam pomysł! - Widać było po nim, że coś knuje.
- Słucham. Rozumiem, że właśnie użyłeś swoich zapasowych zwojów mózgowych, tak ? - zachichotałam, ale Nath był poważny.
- Widzę, że polki mają wspaniałe poczucie humoru. - Oczywiście powiedział to z ironią.
- Natomiast ja widzę, że powinien zjeść snickersa, bo zaczynasz gwiazdorzyć. - Wytknęłam mu tylko jeżyk, a po tym kontynuowałam - No już mów na jaki to ty wspaniały pomysł wpadłeś.
- Otóż ja pójdę poszukać tego telefonu, a ty pójdziesz usiąść, dobra ? Jednak zawsze możesz zadzwonić z mojego telefonu.
- To jest świetny pomysł! ( Wcale taki nie był, ponieważ i tak będzie musiał po mnie się wracać, ale chciałam sprawić mu radość ). Idź już lepiej poszukaj tego telefonu, bo nie będziesz płacić nie wiadomo ile za rozmowę z UK do Polski.
Po tych słowach skierowałam się w kierunku krzesełek. Kiedy dochodziłam strasznie zaczęło kręcić mi się w głowie. Odruchowo złapałam się Nathan' a. Dzięki Bogu, że tam stał, bo inaczej upadłabym na podłogę, a mogłoby to się skończyć dla mnie źle.
- Patricia, Patricia słyszysz mnie ? Patricia do jasnej cholery co się dzieję ? Niech ktoś wezwie lekarza i to natychmiast. Proszę cię Patricia nie rób mi tego, nie teraz kiedy cię potrzebuje! - Po chwili poczułam jak łzy bruneta spływają po mojej twarzy.
- Co się stało ? - spojrzałam na niego zdziwiona, bo trzymał mnie w ramionach.
- Jak kierowałaś się w stronę krzesełek to zemdlałaś, nie pamiętasz ?
- A tak pamiętam, że zakręciło mi się w głowie i upadałam.
Po chwili podbiegli do nas lekarze. Zaczęli wypytywać się Nathan' a dlaczego jestem tutaj, a nie na swojej sali. Gdy lekarze skończyli nawijanie do mego kolegi zaczęłam im sama opowiadać co mi się przytrafiło i jak się tutaj znalazłam. Kiedy skończyłam opowiadać jeden z lekarzy podszedł do mnie, a drugi do Nathan' a. Każdy kierował wzrok na Nath' a.
- Jesteś bohaterem. Dzięki tobie ta dziewczyna żyje i odzyskała pamięć. Możesz być z siebie dumny. - Te oto trzy zdania wypowiedział jeden z lekarzy. Każdy podszedł pogratulować Nath' owi. Kiedy skończyli gratulowanie wyrwałam się z ' objęć ' jednego z lekarzy i rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Dziękuje ci za wszystko. Mam u ciebie wielki dług. - Te słowa wyszeptałam mu do ucha i wtuliłam się w niego jak najmocniej. Łzy spływały nam strumieniami, ale tą chwile radości przerwała nam jakaś pielęgniarka informując mnie, że muszę jak najszybciej skierować się na badania.
Pielęgniarka wzięła mnie pod pachę i udałyśmy się w kierunku jakieś sali.


Nathan

Czy ja, aby dobrze usłyszałem ? Lekarz stwierdził, że jestem bohaterem ? Przecież ja tylko wierzyłem w to, że Patricia nie umarła, a ta wiara przeszła w czyny. Skoro to mnie udało uratować się Patrcie to dlaczego lekarze wcześniej poddali się w reanimowaniu jej ? No cóż nikt niestety nie odpowie mi na to pytanie.
Po krótkiej walce z myślami skierowałem się w stronę wyjścia, ponieważ musiałem wracać do chłopaków. Ciągle dobijali się do mnie, ale nie odbierałem, ponieważ chcę im wszystko opowiedzieć przy kuflu dobrego piwa. Nigdy od rana nie pijam takich napojów, ale muszę odreagować. Kiedy zbliżałem się do wyjścia w progu pojawili się rodzice Patrici i Alex' a . Wiedziałem, że teraz nie mogę wyjść ze szpitala, bo muszę z nimi porozmawiać.
Gdy ich rodzice mnie zobaczyli wpadli w szał.
- Witaj Nathan! Musimy z tobą poważnie porozmawiać i to w tej chwili!
- Witam Państwo Watson.  - Ojciec Patrici dziwnie się na mnie patrzył... - Może pójdziemy usiąść do szpitalnej kawiarni i porozmawiamy ?
- Najpierw chcielibyśmy zobaczyć co u naszych dzieci.
- Patricia właśnie poszła na badania, a Alex śpi.
- No dobrze to chodźmy.
Udaliśmy się w kierunku mini szpitalnego baru. Zajęliśmy miejsce przy czteroosobowym stoliku i zamówiliśmy kawę. Państwo Watson domagali się, abym wszystko im wyjaśnił. No cóż zacząłem wszystko od początku zgodnie z prawdą nie pomijając żadnego istotnego faktu. Kiedy opowiedziałem im całą historię łącznie z dzisiejszym dniem widziałem po nich, że są nieźle wkurzeni.
- Takie niedojrzałego gówniarza jak ty nigdy jeszcze nie widziałem. Natychmiastowo masz wynosić się z tego szpitala i masz tutaj więcej nie przychodzić. Już nigdy więcej nie zobaczysz naszych dzieci. - To ojciec Alex' a powiedział mi wypychając mnie z baru i dając mi znak, że mam opuścić teraz szpital.
- Nie zabronicie mi kontaktowania się z Patricią i Alex' em !
- Właśnie, że zabronimy! Módl się, abyśmy nie złożyli doniesienia na policji!
- Możecie złożyć nawet dziesięć doniesień, ale ja i tak będę się z nimi kontaktować. - Po tych słowach wyszedłem ze szpitala. Po drodze zobaczyłem mamę, która próbowała mnie zatrzymać, ale jakoś mało w tym momencie mnie obchodziła.
 
 
Karen
 
Kiedy zobaczyłam, że Nathan wychodzi ze szpitala wiedziałam, że ktoś musiał przyjechać.
- Mamo mogłabyś dać mi i Caroline na kawę, bo jesteśmy zmęczone. Chcemy iść do kawiarni, ona jest zaraz za szpitalem. - Z moich przemyśleń wyrwała mnie Jessica.
- Wiecie co też napiłabym się kawy. Może pójdziemy tutaj do tego mini baru, co wy na to ?
- Nam to bez różnicy gdzie pójdziemy. - Córka uśmiechnęła się do mnie i skierowała nas w stronę baru.
Gdy doszliśmy na miejsce zobaczyłam, że przy jednym ze stolików siedzi Catrin i Edward. Catrin i Edward to rodzice Alex' a i Patrici.
- Wy już tutaj ? Mieliście być dopiero jutro. - Uśmiechnęłam się do nich, a Catrin podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- O mój boże! Jak ja dawno cię nie widziałam, ale wcale się nie zmieniłaś!
- Ty tak samo, wciąż pełna wdzięku i gracji - Zaśmiałam się. - Jak to dobrze zobaczyć cię po 22 latach.
- Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam. A ta dziewczyna w blond włosach to twoja córka ?
- Tak, to moja najmłodsze dziecko - Jessica. Jest ona w wieku Caroline i Patrici.
- Witaj Jessico! Jestem Catrin Watson, bardzo miło mi cię poznać. - Catrin podeszła do Jess i podała jej rękę.
- Witam! Mnie też miło Panią poznać.
- Wiecie co dziewczynki, macie tutaj pieniążki na kawę i idźcie tam gdzie chciałyście iść wcześniej, a ja porozmawiam z Catrin i Edwardem.
- Dobrze to jeszcze raz, miło było poznać i do widzenia.
Kiedy dziewczynki wyszły z sali przysiadłam się do stolika Watsonów.
- Rozmawialiście z Nathan' em, tak ?
- Tak rozmawialiśmy i powiem ci, że jestem załamana jego zachowaniem. Sądziłam, że to dobry chłopak, a tu się okazało, że z niego jest niezłe ziółko.
- Też jestem załamana jego zachowaniem, ale czasu się nie cofnie.  Bardzo was za niego przepraszam.
Gdy opowiadaliśmy sobie o różnych rzeczach podszedł do nas lekarz i poinformował nas, żebyśmy poszli do Patrici. Natychmiastowo wstaliśmy z miejsca i poszliśmy pod salę. Postanowiłam, że poczekam przed salą, a Catrin i Edward sami wejdą do córki.
 
Patricia
 
Kiedy poinformowałam lekarza, że chcę zobaczyć się z najbliższymi myślałam, że do sali wejdzie Nathan, Karem, Jess i Caroline. Jednak kiedy ujrzałam rodziców także się ucieszyłam.
- Cześć córeczko, pamiętasz nas ? - Mama zapytała mnie o to jakby sądziła, że nigdy ich nie widziałam.
- Cześć, a dlaczego miałabym was nie poznać ? - Odpowiedziałam im pytaniem na pytanie.
- Przecież masz amnezje i nikogo nie pamiętasz. - Mama usiadła na skraju mojego łóżka, a tata stanął obok niej.
- To nie powiedzieli ci, że odzyskałam pamięć ?
- Nikt nam nic nie mówił. - Rodzice pokiwali głową na Nie.
- No to teraz wiecie, a gdzie jest Nath ? - Zaczęłam rozglądać się, bo może go nie zauważyłam, ale niestety go nie było.
- Rozmawialiśmy z nim, a gdy dowiedzieliśmy się całej prawdy wygoniliśmy go ze szpitala. Nie martw się już go więcej nie zobaczysz. - Mama uśmiechnęła się do mnie.
- Jak to go wygoniliście ?! Co wy do niego macie ?!
- To do niego mamy, że przez niego ty i Alex mogliście umrzeć! - W końcu ojciec wtrącił swoje trzy grosze.
- Ale nie umarliśmy! Powinniście się cieszyć, bo to właśnie Nathan mnie uratował i dzięki niemu odzyskałam pamięć! - Mama wstała z łóżka i szczęk ' opadła ' jej do ziemi.
- Jak to dzięki Nathan' owi ? - Tata zapytał po chwilowym niedowierzaniu.
- Kiedy lekarze zrezygnowali z reanimowania mnie byłam już martwa. Przez 3 minuty nie żyłam. Jednak Nathan wiedział, że jestem silna i nadal walczę o życie. Wtedy przybiegł do sali i zaczął mnie reanimować modląc się o to, żebym go nie zostawiała. Po chwilowej reanimacji moje serce znów zaczęło bić, a wtedy lekarze łaskawie zajęli się mną. Potem Nathan przychodził do mnie i troszczył się o mnie i to dzięki niemu teraz z wami tu jestem i was pamiętam! Więc gratuluję wam rozumu!
- Ale on nam o tym nie powiedział!
- No to co z tego! On nie chciał mnie zabić tylko nieumyślnie mnie okłamał, a potem to ja zachowałam się jak idiotka! Nauczcie się w końcu wybaczać ludziom. A poza tym nie będziecie decydować o tym z kim mogę utrzymywać kontakty.
- Teraz to moja droga przegięłaś! Jak wyzdrowiejesz to wracasz do Polski i nie ma dyskusji.
- Wiecie co, skoczcie i wyjdźcie.
Rodzice wyszli strasznie naburmuszeni. Chciałam zadzwonić do Nathan' a, ale zapomniałam, że nie mam jego numeru telefonu. Poprosiłam więc lekarza, aby do mojej sali poprosił Karen.
Po chwili Karen weszła do sali i usiadła na moim łóżku. Pytała się mnie jak się czuję itd.
- Kochanie, ja musze już uciekać do pracy, dasz sobie radę ? Niedługo powinny wrócić dziewczynki to na pewno do ciebie wejdą. - Karen pogładziła mnie po głowie.
- Oczywiście, a mam pytanie. Mogłabyś podać mi numer do swojego syna ? - Zapytałam ją zawstydzona.
- Nie ma problemu. - Uśmiechnęła się do mnie i podała mi numer. - Chciałabym cię bardzo przeprosić za jego zachowanie.
- Błagam was, nie obwiniajcie Nathan' a. Ja mu wybaczyłam i dobrze wiem, że wina leży po jego jak i mojej stronie. Może i moi rodzice mu nie wybaczyli, ale ja tak, a to jest najważniejsze.
- Dobra z ciebie dziewczyna. - Karen zeszła z łóżka i wyszła z sali.
Skoro Karen podała mi numer Nath' a to nareszcie mogę do niego zadzwonić. Kiedy wykręciłam numer byłam bardzo podekscytowana, bo znowu usłyszę jego ciepły głos. Jednak po kilku sygnałach nikt nie odbierał. Dzwoniłam do niego pięć razy, ale on nie odbierał.
Teraz to ja zaczęłam martwić się o niego...

___________________________________________________________

Taki tam Rozdzialik 10 :).
Nawet nie wiecie jak bardzo jestem szczęśliwa, bo udało mi się złapać wifi.
Nie wiem czy zauważyliście, ale ostatni Rozdział był dosyć długi, sądzę, że ten też jest podobny.
Od teraz staram pisać się dłuższe Rozdziały, ale nie wiem jak mi to wychodzi...
Dziękuje wszystkim, którzy czytają mojego Bloga! <3

1 komentarz:

  1. Głupi państwo Watson. Nie lubię ich! .___. Jak można zabronić kontaktu z osobami?! NO LUDU! XD
    Nathan nie odbiera bo...
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    WNIKA! XDDD
    Musiałam to napisać :D
    Cudny rozdział *-* Cieszę się, że masz wi fi :D
    Pisaj następny :P Weny ^^

    OdpowiedzUsuń