niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 12

 Patricia 


Ocknęłam się w środku nocy, w samej bieliźnie, a na dodatek nie wiem gdzie jestem. Przy moim łóżku siedzi jakiś facet, a ja nie wiem kto to. Mam nadzieję, że nic mi nie zrobił, bo film mi się urwał. Pamiętam wszystko do momentu, w którym zemdlałam. No cóż poczekam, aż ten ktoś uśnie i wtedy coś wykombinuje. Niestety nie dane było mi leżeć w spokoju, ale po chwili zobaczyłam, że facet usnął więc zaczęłam próbę ucieczki. Jednak moje plany zostały przerwane, ponieważ tajemniczy facet wstał i gdzieś poszedł. Poddałam się, bo skąd mogę mieć pewność, że nie poszedł po nóż ?! Boże co ja gadam ?! Od dzisiaj ograniczam horrory! Kiedy zobaczyłam, że w jednej ręce trzyma zapaloną świeczkę, a w drugiej Bóg wie co, podkuliłam nogi, schowałam głowę w kolana, a ręce oplotłam na głowie.
- Błagam Cię, zostaw mnie. Co ja ci takie zrobiłam ? - Zaczęłam mówić przez płacz. Nagle poczułam jak ktoś oparł ręce o moje nogi, a potem podniósł mój podbródek tak, abym patrzyła w jego oczy. Było ciemno jak nie powiem gdzie, nawet ta pieprzona świeczka nie oświetlała temu komuś twarzy.
- Aż taki jestem straszny ?
- Nawet nie wiesz jak bardzo, Nath! - Wtedy Nathan chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam.
- Zrobiłem coś nie tak ? - Widziałam po nim, że obwinia się o wszystko.
- Nie, ale jestem w samej bieliźnie i nie będę się do ciebie przytulać! 
- A no tak, to ja ci dam twoje ciuchy. Znaczy dam ci twoje spodnie, ale dostaniesz moją koszulkę, bo twoja, jakby to powiedzieć jest rozdarta...
 - Nie gadaj tyle tylko daj mi te ciuchy. - Po chwili Nathan podał mi rzeczy i gdzieś poszedł.
Kiedy byłam już gotowa zastanawiałam się gdzie poszedł Nath. Na zewnątrz z pewnością nie poszedł, bo widziałabym gdyby wychodził no chyba, że jestem ślepa. No cóż, długo nie musiałam czekać na mojego wybawiciela.Gdy zobaczył że jestem ubrana pociągnął mnie za rękę i wyprowadził z domku. 
- A jednak jestem ślepa - Powiedziałam pod nosem, ale on chyba nie usłyszał i bardzo dobrze.
Usiedliśmy razem na huśtawce i zaczęliśmy się bujać. Nathan zaczął się mnie wypytywać jak się czuje po wczorajszym zajściu, co robiłam przez 10 dni jak jego nie było, co powiedział lekarz. Kiedy wszystko mu opowiedziałam wtulił się we mnie jak najmocniej i zaczął mnie przepraszać.
Siedzieliśmy na ławce z jakąś dobrą godzinę, ale dopiero teraz zorientowałam się, że trzymamy się za rękę. To było trochę dziwne, ale o dziwo mi, ani jemu nie przeszkadzało. Po chwili chciałam wstać jednak Nathan też o tym pomyślał. Kiedy wstawaliśmy nasze usta dzieliły dosłownie centymetry. W pewnej chwili poczułam, że Nathan zaczął gładzik kciukiem mój policzek, a nasze spojrzenia spotkały się. Boże, ale co my robimy ?! Przecież ja i Nathan jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele się nie całują, a wiem że to wszystko do tego zmierza. 
- Nathan my już powinniśmy wrócić do Alex' a i reszty. - Chciałam wyswobodzić się z jego objęć, ale mi na to nie pozwolił.
- Jeżeli tam wrócimy to twoi rodzice zabiorą cię do Polski, a ja... 
- Nigdzie mnie nie zabiorą, bo im na to nie pozwolę. Nawet nie wiesz jak bardzo wstydzę się za nich, że cię obrażali i w ogóle. Wybaczysz mi to kiedyś ? Chciałeś coś dodać ? 
- Nie ja już nic. - Nathan wbił swój wzrok w czubki butów.
- Dobrze wiem, że coś jest na rzeczy więc nie ściemniaj. - Podniosłam jego podbródek. 
- No bo ja się zakochałem. 
- No to fantastycznie Nath! 
- Też tak sądzę... - Jego mina nie wyrażała jednak takich emocji jak moja, ale może nie chciał mi tego mówić ? Jestem taka szczęśliwa, że kogoś sobie znalazł. 
Po krótkiej konwersacji postanowiliśmy wrócić do Alex' a i reszty. Postanowiliśmy, że najpierw wejdziemy do domu Nathan' a. Jak się okazało wszyscy siedzieli w domu Karen i robili kartki z naszymi zdjęciami O.o.
Wszyscy zaczęli się na nas wydzierać, ale po chwili zaczęli cieszyć się jak małe dzieci widząc, że odnalazłam Nathan' a, a on mnie.

_______________________________________________________________________________

Strasznie nie podoba mi się ten rozdział i jestem na siebie wściekła.
Przepraszam, że musieliście długo czekać, ale wena opuściła mnie całkowicie ( tak wiem znowu ).
Chciałabym was poinformować o jednej bardzo ważne rzeczy.
Zawieszam bloga! 
Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo strasznie się zżyłam z waszymi śmiesznymi komentarzami jak i z bohaterami tego opowiadania. Tak wiem, że to dziwne, ale w pewnym stopniu się do nich przywiązałam...
Zawieszam go, ponieważ wena do pisania rozdziałów tutaj całkowicie mnie opuściła. Z tym rozdziałem męczyłam się cały tydzień, a sami widzicie jaki on jest krótki.
Mam nadzieję, że niedługo coś się zdarzy i zacznę znowu pisać. 
Mam jeszcze jednego bloga, którego założyłam niedawno, ale jakoś łatwiej mi sobie z nim poradzić.
Jeszcze raz was przepraszam i do następnego ♥

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 11

10 dni później...

Patricia

Przez całe 10 dni próbowałam skontaktować się z Nathan' em. Dzwoniłam do niego tysiące razy jednego dnia, ale on nie odbierał telefonu. No myślałam, ze wyjdę z siebie i stanę obok. Caroline i Jess mówiły, że od 10 dni nie ma go w domu. Przez te 10 dni ani razu nie przyszedł do mnie, ani nie dał żadnego znaku życia. Całe dnie płakałam, bo nie wiedziałam co się dzieje z moim przyjacielem. W tej sytuacji jestem bezsilna, ponieważ nie mogę go odnaleźć, bo leżę w szpitalu. W głowie mam już najczarniejsze scenariusze, bo moi rodzice powiedzieli mu wiele niepotrzebnych rzeczy, a raczej wyzwisk. Prawie codziennie przychodzili do mnie chłopcy, czyli Max, Tom, Jay i Siva, ale także Nareesha i Kelsey. Oni są po prostu cudowni. Troszczyli się o mnie, przynosili mi wszystkie potrzebne rzeczy. Jednym słowem mówiąc zaprzyjaźniłam się z nimi, ale nie jestem pewna co do mojej przyjaźni z Jay' em...
- Witam, Panno Watson! - z moich rozmyśleń wyrwał mnie lekarz
- Witam! Czy przyszły już moje wyniki badań ? - W jednej chwili stałam się kłębkiem nerwów.
- Przyszedłem do ciebie w dwóch sprawach. Pierwsza, jest taka, że mam dla ciebie wyniki badań.
- Są pozytywne , czy negatywne ? - Wiem, ze to nieładnie komuś przerywać, ale chciałam jak najszybciej się dowiedzieć co i jak.
Po chwili lekarz podszedł do mnie i podał kartę, na której widniały wyniki. Wyglądało to jak w filmch. Patrzyłam w tą kartę, ale nic z tego nie rozumiałam...
- Przepraszam, ale mógłby mi Pan wyjaśnić o co chodzi ? Jakoś za bardzo nie wiem co jest w normie, a co nie...
- Już ci wyjaśniam. Otóż wszystko jest dobrze, ale czasem twoja jedna noga może odmawiać posłuszeństwa.
- Co się ze mną dzieje ? - Momentalnie poderwałam się do góry.
Wtedy lekarz zaczął mi wszystko wyjaśniać. Dowiedziałam się, że będę musiała stawiać się tutaj co 3 miesiące. Jednak po takiej wizycie kontrolnej będę musiała jechać do Stanów Zjednoczonych do jakieś kliniki rehabilitacyjnej... Dowiedziałam się iż w mojej lewej nodze jakieś tam ścięgno jest naciągnięte i dlatego moja noga może odmawiać posłuszeństwa... Takie rzeczy to mogą przytrafić się tylko mi -,-.
Doktor mówił, że poleca mi klinikę w Los Angeles, ale wyboru muszę dokonać z rodzicami.
Kiedy lekarz wyszedł z mojej sali zaczęłam płakać. Długi nie mogłam trwać w takim stanie, ponieważ do mojej sali wszedł Jay.
- Hej, co się stało ? - Loczek ukucnął przy moim łóżku, złapał mnie za dłoń i spojrzał w moje oczy.
- Hej, nic takiego. - Uśmiechnęłam się do niego, a on otarł moje łzy. - Przyszli z tobą chłopcy ?
- Mają przyjść później, bo teraz mają wywiad.
- A ty dlaczego nie jesteś na tym wywiadzie ?
- Bo muszę z tobą wszystko wyjaśnić. - Jay wstał i usiadł obok mnie.
- Co takiego chcesz wyjaśniać ? To, że mnie nie lubisz ? -Warknęłam na niego.
- Właśnie to! Gdyby mi na Tobie nie zależało nie byłoby mnie tutaj. Lubię cię i to bardzo. Od samego początku cię polubiłem i wiedziałem, że jesteś wspaniałą dziewczyną. Sam nie wiem dlaczego wcześniej zachowywałem się inaczej, może to przez to, że Nathan zaginął. Zachowałem się wtedy okropnie, ale przyrzekam, że się zmieniłem. Wybacys mi ?
- Też cię bardzo lubię, ale myślałam, że to ty mnie nie lubisz. Tak wybaczam ci! - Pstryknęłam go ucho. - A tak a propos, wiesz co z Nath' em ?
- Aww, dziękuje miłościwa Pani :D. Muszę Cię zmartwić, że nikt nie wie co się z nim dzieje... - Momentalnie loczek posmutniał.
- Zobaczysz, że jutro go znajdę!
- Jak to jutro ? :o
- No normalnie. Jutro stąd wychodzę, więc od razu idę na poszukiwania Nathan' a.
- To ja i chłopaki idziemy z tobą! - Jay poderwał się z miejsca. - To my jutro po ciebie przyjedziemy równo o 10. Wszystko załatwię z lekarzem, a teraz lecę, paaa. - Jay wybiegł z sali, a ja zastanawiałam się gdzie będę musiała zacząć poszukiwania.

Alex 

To już jutro wychodzę na wolność... Czekałem na ten dzień od samego przyjazdu tutaj. Nienawidzę siedzieć w miejscu, znajomi uważają, że mam ADHD, ale ja wolę być ciągle w ruchu niż siedzieć bezczynnie. Może to przez to wciąż nie mam dziewczyny... Teraz nie mam czasu na jakiekolwiek związki. Jestem młody i muszę z tego korzystać.
Wracając do takiego bardziej ciekawszego tematu. Mój doktor prowadzący poinformował mnie, że miałem wstrząśnienie mózgu i przez dobry miesiąc będę musiał siedzieć w domu i odpoczywać. No ludu błagam! Rozumiem tydzień, ale nie cały miesiąc! Ja zwariuje -,-. Niech ja tylko dorwę Sykes' a, a wtedy jego rodzona matka go nie pozna.
- Siemka brachu! - Do mojej sali weszła smutna Patricia...
- Siemka, opowiadaj co się stało. - Pokazałem jej, aby usiadła obok mnie. Tak jak poprosiłem tak też zrobiła.
- Dlaczego sądzisz, że coś się stało ?
- Jesteś moją siostrą, mieszkamy ze sobą prawie 16 lat i znam cię na wylot. Nie ściemniaj mi tutaj i opowiadaj.
Kiedy Patricia opowiedziała mi co się dzieje na prawdę się zacząłem martwić o Nathan' a. Boże jaki ja byłem i nadal jestem tępy! Pokłóciłem się z nim o takie głupstwo, a to mój przyjaciel.
Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

Dzień później...

Patricia

To już dzisiaj nadszedł czas, aby zacząć poszukiwania Nathan' a.  Jest godzina 9, więc chłopcy powinni być po mnie za godzinę. Spróbuje ich udobruchać, abyśmy zabrali ze sobą Alex' a... Nie wiem czy się zgodzę, bo od czasu kłótni mojego brata z Nathan' em trochę się posprzeczali...
- No to jak, zbierasz się ? - Do mojej sali wbiegla Caroline.
- Wiesz, za nie całą godzinę mają przyjechać po mnie chłopcy. - Było mi trochę głupio, że ją tak zostawię...
- Ach ty głupolku, przyjechałam z chłopakami. Więc zbieraj się, a ja poczekam przed salą - Caroline wybiegła z sali strasznie uśmiechnięta, może wiedziała coś o Nathan' ie...
Tak jak mi kazano, tak też zrobiłam. Po 10 minutach wyszłam z sali i zostałam mile przywitana przez chłopców. Nie musiałam nawet ich prosić, aby zabrali Alex' a, bo sami stwierdzili iż czeka na mnie już w samochodzie. Oni potrafią poprawić mi humor. W samochodzie panowała niezręczna cisza. Jak ja nie lubię takich sytuacji...
Kiedy dojechaliśmy pod mój dom chłopcy powiedzieli, że przyjadą po mnie za 30 minut, ponieważ muszą załatwić jeszcze jakąś ważną sprawę. Bez żadnego Ale postanowiłam wejść do domu, ale gdy wszyscy odjechali, a Caroline i Alex zajęli się soba wymknęłam się.
Nie chciałam czekać na chłopaków, ponieważ dla mnie liczyła się każda sekunda. Nikt nie wiedział co się dzieje z Nathanem, a może właśnie ktoś go torturuje, albo chce skoczyć z mostu. Boże co ja gadam ?! Niby z jakiego powodu chciałby to zrobić ?!
Postanowiłam, że pójde w kierunku tajemniczego miejsca które Nathan uwielbiał. Dokładnie wiedziałam gdzie się ono znajduje, bo Nath dużo mi o nimm opowiadał. Bez żadnych ceregieli skierowałam się do wybranego miejsca.
Kiedy doszłam na miejsce moim oczom ukazał się strasznie zapuszczony domek obok którego stała przepiekna huśtawka. Trochę bałam się tego miejsca, bo było na odludziu ale postanowiłam że wejdę do środka. Gdy weszłam moim oczom ukazało się okropne wnętrze. Było tam okropnie. Śmierdziało stęchlizną i Bóg wie jeszcze czym.
W pewnej chwili poczułam jak ktoś podszedł do mnie do tyłu i złapał mnie za biodra. Dobrze wiedziełam, że to nie był Nathan. Po chwili zaczęłam kopać i bić nieznajomego, ale ten związał mi ręcę i zakleił buzię taśmą klejącą. Dopiero teraz pożałowałam, że weszłam do tego domku. Wciąż nie wiedziałam kto to jest, znaczy wiedziałam jedno, że był to gwałciciel. Własnie przeżywam drugi najgorszy lęk w swoim życiu. Pierwszym moim największym lękiem, był Nathan i nadal nim jest. Cholernie się o niego martwię, bo nie wiem co się z nim dzieje. Jednak teraz najbardziej martwię sie o siebie, bo nie chce żeby ten typ zrobił mi krzywdę.
Zaczęłam drzeć się w niebogłosy, ale niestety nikt mnie nie słyszał przez tą pieprzoną taśmę, która znajdowała się na moich ustach. Nawet gdybym nie miała tej taśmy na ustach to i tak nikt by mnie nie usłyszał, bo ten domek jest na totalnym zadupiu! Moja jedyną deską ratunku były moje nogi, co jak co, ale potrafię porządnie kogoś kopnąć. Po chwili ten idiota rzucił mnie na łóżko. W tym mommencie zaczał zdejcmował moją bluzkę, ale był na tyle blisko mojej głowy, że postanowiłam iż oberwie mu się za to wszystko. Po chwili gwałciciel oberwał ode mnie, ale zaraz tego pożałowałam. facet nie zostawał mi dłużny i z całej siły walnął mnie pięścią w twarz. Wtedy przed moimi oczami pojawiły się gwiazdki. Nikt wcześniej, a raczej nigdy mnie nie uderzył. Na szczęście nie straciłam przytomności i widziałam wszystkie jego ruchy. Może to i nie tak dobrze ?! Po chwili na łóźku leżałam w samej bieliźnie wtedy zaczęłam drzeć się jak opętana. Jednak on nie zwracał na to najmniejszej uwagi i chciał dokończyć to co zaczął. 
Po chwili zauważyłam, że ktoś kieruje się w naszym kierunku i pokazuje mi abym była jak najciszej. Kiedy chłopak zbliżył się do mojego oprawcy zaczął go bić, a ten najnormalniej w świecie uciekł.
Dalej nie nie wiem co się działo, bo zemdlałam...

______________________________________________________________________________________

Tak, tak wiem, że Rozdział jak zwykle do dupy, ale wena opuściła mnie całkowicie. 
Jeszcze raz przepraszam was za tak wielkie opóźnienie, ale tak jak wspomniałam wcześniej wena poszła i nie wracała... 
Trochę mi przykro, że tylko jedna osoba komentuje a wyświetlenia bloga wzrastają, a więc aby pojawił się następny rozdział pod tym muszą znaleźć się przynajmniej 3KOMENTARZE!
3KOMENTARZE = NOWY ROZDZIAŁ 
Oczywiście nie pogardzę większą ilością komentarzy ;)

czwartek, 18 lipca 2013

Uwaga!


Jak wiecie już dawno powinien pojawić się rozdział 11, ale do 12 Lipca nie miałam już wi fi co mnie bardzo zasmuciło. 
Jednak teraz nie mam weny na dalszą część rozdziału -,-. 
Nie chcę wam wciskać byle czego, bo ten blog i tak jest beznadziejny ale mam nadzieję, że najpóźniej do Poniedziałku Rozdział 11 powinien się pojawić....
Wybacycie mi ?