piątek, 24 maja 2013

Rozdział 3


Patricia

Jest już 3 w nocy, a ja nie mogę spać, ponieważ myślę o dwóch bardzo ważnych sprawach. Pierwszą sprawą o jakiej rozmyślam jest to czy jutro moje życie zmieni się o 360 stopni, a drugą sprawą jest to, że dzisiaj muszę powiedzieć przyjaciołom o moim zamiarze wyjazdu do Gloucester. Planowałam powiedzieć im to już dawno, ale strasznie bałam się ich reakcji, ponieważ Gloucester nie jest 14 kilometrów od Łodzi tylko 1486, a to jest duża różnica.... 

Po trzech godzinach spania obudził mnie mój " kochany" budzik... Ledwo co wstałam z łóżka, wcale mnie to nie dziwi, bo spałam tylko 3 godziny. No, ale cóż podeszłam do szafy i wyciągnęłam otóż TO.
W łazience jak zwykle ogarnęłam się. Moje ogarnięcie polega na wzięciu kąpieli, przebraniu się w rzeczy do szkoły, wyprostowanie włosów itd... Gdy wyszłam z łazienki pomalowałam paznokcie na taki śliczny niebieski kolor *.* Gdy byłam wyszykowana spakowałam książki i zeszłam na dół na śniadanie. Miło byłoby gdyby ktokolwiek był w domu, ale jakoś dzisiaj śpieszno było rodzicom do pracy. Jest jednak plusik tego wszystkiego, otóż od rana nikt nie zrzędzi mi nad głową :D 
Dzisiaj na śniadanie postanowiłam zjeść naleśniki. Z lodówki wyjęłam jajka, mleko itd..Jednak zamiast naleśników wszyła mi naleśnikowa jajecznica... Po nieudanej próbie postanowiłam zrobić sobie tosty. Jest to jedno danie z niewielu posiłków śniadaniowych, które robię perfekcyjnie. Muszę przyznać, że tosty wyszły mi pycha :D Oczywiście nie obyło się bez pysznej herbatki. Nie wyobrażam sobie życia bez herbaty. Kocham tego ludzia, który wymyślił herbacie ^^.
Po skończonym posiłku udałam się do salonu, w którym miałam zamiar obejrzeć jakiś serial, bo miałam jeszcze trochę czasu do wyjścia. Gdy doszłam do kanapy zobaczyłam na niej liścik od mamy. Na liściku było napisane : " Droga córeczko! Od razu po szkole masz wracać do domu. Całuski, Mama. ". Skoro mam wracać od razu po szkole do domu nie będę miała kiedy iść do Maxia, a więc idę teraz. Tak, teraz i to natychmiastowo! Jest jeden problem jak ja tam dojadę, hmmm... Po chwilowym zrestartowaniu mózgu przypomniało mi się, że w garażu stoi mój rower. 
Zadzwoniłam do Caroline i powiedziałam, że nie musi po mnie przyjeżdżać, ponieważ sam dojadę od Maxia do szkoły na rowerze. Caroline tylko wydusiła z siebie ciche TAK i powiedziała, że dalej idzie spać. Jestem ciekawa dlaczego ona jeszcze śpi. No cóż, nie będę jej przeszkadzać, ponieważ muszę się już zbierać jak chcę zobaczyć Maxa i dojechać na czas do szkoły. 
Po dłuższym poszukiwaniu kluczy od domu wyprowadziłam rower z garażu i udałam się w podróż do mojego pupila. Podróż zajęła mi o dziwo tylko 20 minut, zwykle jeździłam 40 minut. 
Gdy dojechałam na miejsce byłam zszokowana. Wołałam Maxa, a on ani nie przybiegał, ani nie reagował na moje wołanie. Strasznie się przestraszyłam, ponieważ na miejscu nie było nikogo z opiekunów, a po rzeczach, a co najważniejsze śladu po Maxie nie było. Wpadłam w wielki szał i płacz jednocześnie, bo nie wiedziałam co się dzieje. Natychmiastowo zadzwoniłam do mamy, ale ta nie odbierała. Następnie zadzwoniłam do taty, ale on też nie odbierał. No cóż nie będę siedziała tutaj bezczynnie tylko udam się do szkoły. 
Jechałam strasznie wolno, bo cały czas myślałam o Maxie, a do tego miała dojść rozmowa z moimi przyjaciółmi... Po prawie godzinnej podróży dotarłam do szkoły. Na ławce przez sektorem A, w którym razem z Caroline miałyśmy pierwsze dwie lekcje siedziała właśnie Caroline. Od razu do niej podbiegłam i zaczęłam rozmowę :
- Nawet nie wiesz co mi się dziś przytrafiło!
- Boże, co się stało ?!
- Kojarzysz jak do ciebie dzwoniłam rano, żebyś po mnie nie przyjeżdżała, bo dotre sama do szkoły ?
- Mniejsza z tym, miałaś jechać do Maxa, tak ?
- Tak! Jak dotarłam na miejsce nie było śladu Maxa. Nawet nie wiem co się z nim stało. Mama, ani tata nie obierają, a ja się strasznie martwię o niego.
- Nie bój się, na pewno wszystko z nim OK. A teraz chodź na zajęcia, bo się spóźnimy.
Do jasnej cholery co się dzieję! Moi rodzice nie odbierają, każą wrócić mi do domu od razu po szkole, a Caroline nawet nie przejęła się tym, że Max zaginął. Musze z nią o tym poważnie porozmawiać, a zrobię to jak będziemy miały zajęcia informatyczne. Pierwszą mam matmę, a więc muszę się skupić, jednak nie wiem czy mi się to uda...


Caroline

Nienawidzę okłamywać swoich przyjaciół ale ta sytuacja jest warta tego poświęcenia....


Patricia

Zajęcia matematyczne ciągnęły się niemiłosiernie, myślałam, że się nigdy nie skończą. Jednak jakoś je przetrwałam. Nareszcie nadszedł czas zajęć informatycznych i poważnej rozmowy z Caroline. Na przerwie siedziałam sama, bo moja cała grupa gdzieś powędrowała łącznie z Caroline... W końcu zadzwonił dzwonek i wszyscy się zbiegli pod salę jak jakieś stado dzikich zwierząt. Gdy weszliśmy do sali Caroline jeszcze nie było. Zastanawiałam się gdzie ona jest, ale po 5 minutach jaśnie Panna przyszła. Mówiła, że była w toalecie, ale jakoś jej w to nie wierze. Mogę się założyć, że coś planuje. Usiadła obok mnie, a ja od razu zaczęłam :
- Do jasnej cholery, mogłabyś mi powiedzieć o co chodzi! 
- O co ci teraz chodzi! - Od razu księżniczka się oburzyła.
- O to mi chodzi, że coś się dzieje, a ja nie wiem co! - Nie spodziewałam się, że to wyjdzie mi, aż tak głośno... Od razu zostałam upomniana przez nauczyciela, że nie jestem na podwórku tylko w sali.
- Przepraszam bardzo, ale co się dzieje ?!
- To, że moi rodzice nie odbierają ode mnie telefonu. Max gdzieś zginął, a ja do jasnej cholery nie wiem gdzie on jest. Od kilku dni dziwnie się zachowujesz!
- Co do pierwszego : To moja wina, że twoi rodzice nie odbierają telefonu ?! Co do drugiego : Uważasz, że mam coś wspólnego z  zaginięciem Maxa ?! Po trzecie : Do jasnej cholery tak samo jak ty stresuję się tym, czy wyjedziemy do Gloucester, a poza tym zachowuje się normalnie!
- Dobra, sorry po prostu się martwię. Nie chciałam na ciebie naskoczyć...
- Spoko, nic się nie stało, ale wystarczy trochę zaufania ;)
- No dobrze, dobrze. Pamiętasz, że mamy rozmowę z naszą paczk, tak ?
- Tak pamiętam :) A teraz się nie przejmuj niczym i zrób tą pracę, żeby facet się nie czepiał.
 Po rozmowie z Caroline zdałam sobie sprawę, że nie potrzebnie na nią naskoczyłam, bo to nie jej wina, że moi rodzice nie odbierają telefonu i to że Maxiu zaginął... Jednak najważniejsze jest to, że wszystko sobie wytłumaczyłyśmy. 
Nadszedł najgorsza chwila w moim i Caroline życiu. Spotkanie się na długiej 20 minutowej przerwie z naszymi przyjaciółmi. Jak zwykle szłyśmy do naszego tajnego miejsca ( było to miejsce przy drzewie, oczywiście na terenie szkoły ). Z oddali było widać, że nasi znajomi już na nas czekają. Gdy podeszłyśmy do nich nie usiadłyśmy tylko spojrzałyśmy się na siebie porozumiewawczo, że czas wyznać prawdę. Znajomi wiedzieli, że coś się szykuje...
Dziewczyny co się stało ?! Wszyscy powiedzieli to chórkiem.
- Otóż, jest sprawa... - Boże jak ja się boje ich reakcji...
- No wysłów się, bo się boję! - odezwała się jedna z moich przyjaciółek.
- Chciałyśmy powiedzieć wam to już dawno temu, ale strasznie bałyśmy się waszej reakcji. Otóż jutro moi 
i Caroline rodzice mają poinformować nas czy zgadzają się na nasz wyjazd do Gloucester...
- Dlaczego dopiero dzisiaj nam to powiedziałaś ? - odezwał się jeden z moich przyjaciół.
- Ponieważ bałam się waszej reakcji. 
Przez dłuższą chwilę trwała straszna cisza, którą przerwał jeden z chłopców.
- Trzeba było nam powiedzieć wcześniej przecież nie możemy się na was gniewać za to, że chcecie spełniać swoje marzenia. Są przecież różne sposoby komunikowania się na odległość i sądzę, że będziemy mogli was odwiedzać, prawda ? 
- No oczywiście, że tak. Jesteście moimi przyjaciółmi i nigdy z wami nie urwę kontaktu!
Natychmiastowo wszyscy wstali i przytulili się do mnie i Caroline. Jednak nasz uścisk nie potrwał dłużej niż 2 sekundy, bo zadzwonił dzwonek.Wszyscy udali się do swojego budynku, w którym mieli zajęcia. Razem z chłopami udałam się na nasze wspólne zajęcia, ponieważ zawsze w Piątek mieliśmy już razem do końca lekcje. 
Po skończonych lekcjach jak kazali mi rodzice udałam się do domu, ale przed tym pożegnałam się z każdym z moich przyjaciół. Obiecałam im, że jutro koniecznie musimy się spotkać i spędzić ze sobą jak najwięcej czasu, ponieważ nie wiemy ile nam go zostało. 
Bardzo się cieszę z tego jak moi przyjaciele odebrali informację o moim wyjeździe. Nawet rozmowa z nimi podniosła mnie na duchu i oderwała od myśli związanymi z rodzicami i Maxem.
Gdy dotarłam do domu byłam w wielkim szoku...


 ..............................................................................................................................................................

Nareszcie udało mi się coś napisać :) Mam nadzieję, że wam się chociaż trochę Rozdział 3 spodobał ;) 
Przepraszam was, że długo mni nie było, ale nie miałam czasu dodać rozdziału, ponieważ mój laptop odmawia mi posłuszeństwa, a w tym tygodniu miałam strasznie dużo na głowie. 
Jak dobrze pójdzie to kolejny rozdział powinien pojawić się w Środę, bądź Czwartek! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz